Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zum wzrasta jak w urodzajnej ziemi. Inne dziewczynki w krytycznym wieku dojrzewania są jeszcze dziecinne, łatwo wierzą nieprawdopodobnym bajkom, ulegają nowym dreszczom i mistycznym marzeniom. Co za szczęście, jeżeli jego córka uniknie ogólnego losu swych towarzyszek, opanowanych, zdobytych przez kongregacyę, dzięki interwencyi w chwili krytycznej księdza spowiednika. Ludwinia silna, duża, zdrowa sformowała się bez wypadku. Chociaż okazywała się niekiedy prawdziwą kobietą, często bywały chwile, że jak dziecko byle czem się bawiła, mówiła głupstwa, powracała do lalki, z którą zadziwiające pi o wadziła rozmowy. Wtedy znów ojciec się niepokoił, że taka dziecinna, zapytywał siebie, czy nie zdołają mu jej wydrzeć, zaćmić umysł jaśniejący czystą, świeżą jutrzenką.
— Ach tatusiu, co za głupstwa odpowiada mi lalka! Ale trudno, ta mała nie ma jeszcze rozumu!
— A czy spodziewasz się, kochanie, że ją nauczysz rozumu.
— Czy ja wiem! Taką ma ciasną głowę! Historya święta idzie jako tako: uczy się jej co do słowa. Ale do gramatyki i arytmetyki to istna stołowa noga
Wybuchnęła śmiechem, a puste, zimne miesz-