Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

za stara, — miała trzydzieści pięć lat, tyle co ja, — że uczennice zastępują jej rodzinę, że oddawna już wyrzekła się myśli o życiu osobistem. Zdaje mi się jednak, że moja propozycya poruszyła w głębi jej serca jakiś żal dawny, jakąś przeszłość bolesną... Zresztą jesteśmy zawsze w przyjaźni, a ja postanowiłem zostać starym kawalerem, co często jest mi nie na rękę w le Moreux z powodu moich uczennic, małych kobietek, któreby kobieta lepiej wychowywać potrafiła.
Następnie on także opowiedział dobre nowiny o stanie umysłów w swojej gminie. Gruba skorupa przesądów i ciemnoty, którym poprzednik jego Chagnat pozwolił się nagromadzić, zaczynała znikać. Mer gminy, Saleur miał był wielkie kłopoty z synem, Honoryuszem, wychowanym w liceum w Beaumont, gdzie ksiądz prefekt okarmiał go religią więcej niż w seminaryum, a która miała ten skutek, że gdy dostał miejsce dyrektora w jakimś małym banku katolickim w Paryżu, zrobił tam krach i o mało nie wszedł w zatarg z policyą. Seleur, żyjący z kapitału, były hodowca bydła, który nigdy nie był wielbicielem księży, wściekał się obecnie na czarną bandę, jak ich nazywał, jej przypisując upadek syna, przynoszący hańbę zbogaconemu chłopu. Stawał też po stronie Mignot’a w każdym sporze z księdzem Cognasse’m, pociągając za sobą radę i grożąc, że zaprzestaną