Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/377

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie zrozumiałam... Z twojej laski jestem pierwszą w klasie.
— Ale jak przyjdziesz od księdza Quandieu, nie będę miał nic do tłomaczenia, bo tak zwane prawdy katechizmu są zasadniczo nieprzystępne dla rozumu.
— To zabawne!
Ludwinia milczała chwilę, pogrążona w zadumie. Potem zwolna, z miną zakłopotaną, ciągnęła głośno rozmyślania.
— To dziwne, jak czego nie rozumiem i nie wytłomaczą mi, nie mogę zapamiętać, jakby tego wcale nie było. Zamykam oczy i nie widzę nic tylko ciemność. Wtedy, żebym nie wiem jak pracowała, jestem ostatnia.
Ślicznie wyglądała z poważną minką rozwiniętego dziecka, które instynktownie dąży do wszystkiego co jasne, dobre i mądre. Gdy chciano jej gwałtem wepchnąć do głowy rzeczy, których nie rozumiała, lub uważała za złe, miała zwyczaj uśmiechnąć się spokojnie, aby nie robić nikomu przykrości, ale wgłębi była mocno zdecydowana nie dbać o nie.
Genowefa przerwała niezadowolona, mówiąc nerwowym tonem:
— Jeżeli — ojciec nie potrafi, to ja ci wytłomaczę katechizm.
Ludwinia poskoczyła natychmiast i czule