Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zwinięte w korek; jestem pewny, że morderca chciał wepchnąć ten knebel chłopcu do ust, by zdusić w nim krzyk. Nie osiągnąwszy celu w ten sposób, udusił go... I, widzicie, wzorek zaśliniony, ma jeszcze na sobie ślady zębów nieszczęśliwego chłopca,.. Nieprawda? panie Mignot, korek był tu, blizko łóżka. Widziałeś pan.
— Oh! zapewne — odpowiedział pomocnik. Zaraz go spostrzegłem.
A kiedy się zbliżał, by zbadać raz jeszcze wzorek kaligrafi, miał jakieś uczucie niespodzianki, sprawdzając, że prawego końca, u góry nie było więcej, bo był oddarty. Był pewien, że nie widział, jakoby był oddarty, kiedy mu go pokazywał jezuita. Ale bezwątpienia ukryty był pod grubemi palcami, które trzymały małą kartkę papieru. Pamięć mu się zagmatwała, nie wiedział już nic i nie byłby w stanie potwierdzić tego faktu.
Tymczasem Marek wziął do ręki wzorek, badał go myśląc o górnym końcu.
— Tak, tak, zęby pogryzły... Oh! wskazówka ta nie przyda się na wiele, bo te wzorki są w handlu i wszędzie się je napotyka. Pismo litograficzne jest nieosobiste... Ah! ale tu na dole jest jakby sztrych, początkowe litery podpisu, których przeczytać dobrze nie można!
Bez pośpiechu przybliżył się ojciec Philibin.
Sztrych, przypuszcza pan? Zdawało mi się, że to plama atramentu, wytarte do połowy przez ślinę i zęby, które przegryzły tę kartkę.