Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odmienne a kochać się, nieprawdaż? Jeżeli ty mnie kochasz, to ja należę do ciebie także całkowicie, mój drogi mężulku!
W silnym uścisku wziął ją z płomienną pieszczotą.
— Dopóki mnie kochasz, dopóki jesteś moją, ukochana żono, dopóty nie lękam się żadnych pogróżek, co nas otaczają.
Oddała się z dreszczem rozkoszy, uniesiona wrodzoną potrzebą miłości. Pogodzili się w tym momencie zupełnego zjednoczenia. Porozumienie młodego, kochającego małżeństwa wtedy dopiero jest zagrożonem, gdy kłótnia dojdzie do stosunków serdecznych. Dopóki istnieje pożądanie, dopóty w największych przeciwnościach zgoda istnieć będzie. Chcąc rozłączyć, trzeba odjąć im wzajemną miłość.
Całując Genowefę na dobranoc, uspakajał ją Marek:
— Będę się trzymał na ostrożności, przyrzekam ci. Wiesz, że w gruncie jestem rozsądny i umiarkowany.
— Rób, jak chcesz, mój jedyny, — odpowiedziała słodko. — Byłeś mnie kochał, byłeś był moim, niczego więcej nie żądam.
Nazajutrz, ożywiony gorącą czułością żony, udał się Marek do Beaumontu. Nabrał nowego zapasu odwagi, to też uśmiechnięty, z wojowniczą miną wszedł do szkoły Normalnej, do Salvana.
Po serdecznem przywitaniu, pierwsze słowa dyrektora zdziwiły go i zaniepokoiły: