Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

barzyńsku krępował was obie, dlatego że sam pogniewałem się z babką.
— Nie, mój drogi, ale to tak przykro, gdy żona chodzi tam, gdzie mąż nie bywa.
— Dlaczego przykro? Dla naszego spokoju lepiej, abym się nie widywał z babką, z którą się nie rozumiemy. Ale nic nie przeszkadza tobie i dziecku odwiedzać od czasu do czasu matkę i babkę.
Genowefa spuściła oczy i zamyśliła się poważnie. Drgnęła wreszcie zlekka i rzekła:
— Wolałabym nie chodzić do babki bez ciebie. Czuję się silniejszą, gdy jesteśmy razem. Masz jednak słuszność, wiem, że byłoby dla ciebie wielką przykrością bywać tam ze mną a z drugiej strony, teraz już zerwać nie mogę.
W ten zatem sposób ułożyły się stosunki, że Genowefa bywała raz na tydzień u pań Duparque i Berthereau. Brała z sobą Ludwinię i spędzały tam godzinę podczas zajęć Marka, który poprzestawał na ukłonie, gdy spotykał babkę i matkę żony.
Z niewyczerpaną cierpliwością i dobrocią Marek w przeciągu dwóch lat podbił sobie uczniów, mimo wrogiego otoczenia i niezliczonych przykrości. Posiadał właściwy, wrodzony talent nauczycielski, umiał stawać się dzieckiem, aby trafić do pojęcia dzieci. Juk wesoły towarzysz, jak starszy brat, chętnie bawił się z niemi. Siła jego polegała na tem, iż zapominał o uczoności, zniżał się do poziomu młodych, nierozbudzonych umysłów i wyszukiwał właściwych określeń, jakgdyby się cieszył, że