Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/543

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pułk. Przecie wszystkie pułki liniowe były tu zgromadzone, wzdłuż tego brzegu, który idzie od Tour à Glaire aż do zamku Villette, własności mieszczańskiej, otoczonej kilku budynkami, od strony Donchery; wszyscy biwakowali przy moście, przy jedynem wyjściu, w tym instynkcie wolności, który nakazuje gromadzić się wielkim trzodom, na progu owczarni, wprost drzwi.
Jan, ujrzawszy Maurycego, zawołał z radością
— Ach, to ty przecie! Myślałem, żeś się utopił!
Był on tu z resztą swej sekcyi, z Pachem, Lapoullem, Loubetem i Chouteau. Ci, przespawszy się pod jedną z bram Sedanu, złączyli się znowu ze sobą. W całej kompanii zresztą innych zwierzchników nie było prócz kaprala, bo śmierć zmiotła sierżanta Sapina, porucznika Rochas i kapitana Beaudoin. A chociaż zwycięzcy znieśli stopnie, postanawiając, żeby jeńcy posłuszni byli tylko oficerom niemieckim, niemniej przeto wszyscy czterej skupili się koło niego, uważając go za rozumnego i doświadczonego, zdolnego nimi pokierować w razie jakiego wypadku. To też tego rana zgoda i dobry humor panował w secyi, pomimo głupoty jednych, a złych serc innych. Zaraz na nocleg znalazł dla nich miejsce prawie suche, między dwoma grzędami, gdzie się pokładli, mając jeden namiot dla wszystkich. Potem postarał się o drzewo i kociołek, w jakim Loubet ugotował kawy, której przyjemne ciepło ich rozweseli-