Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/571

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A ksiądz Fenil?.. Teraz dopiero przypomniałam sobie o jego istnieniu... Cóż on mówi o tem wszystkiem?...
— Ksiądz Fenil jest inteligentnym człowiekiem — odrzekł proboszcz z nieco szyderczym uśmiechem. — Wytłomaczono mu, że w danej chwili nie powinien zajmować się polityką.
Wśród ogólnej wesołości w salonie podprefekta, ksiądz Faujas zachował zwykłą powagę i surowe oblicze. On, sprawca i kierownik całej kampanii, zadawalał się wewnętrznem ukontentowaniem! Nie rozpraszał swego zadowolenia zewnętrznemi oznakami. Radość tych wszystkich ludzi o drobnych ambicyach napełniała go pogardą a trzpiotowata paplanina pani de Condamin nużyła i nudziła. Stał, wsparłszy się o marmurowy blat komina i myślał z oczami zapatrzonemi gdzieś daleko. Czuł się teraz władcą i zdobywcą, nie silił się więc dłużej na uciążliwe zastosowywanie się do upodobań tych ludzi. Trzymał ich w swojej dłoni i mógł kazać im drżeć, gdy ku temu wolę poczuje. Wysoka, czarna jego postać zapełniała salon bijącą cd niej siłą. Zwolna, niepostrzeżenie, krzesła i fotele kierowały się ku niemu i otoczyły go wreszcie kołem, nad którem panował. Mężczyzni pragnęli słyszeć słowo zadowolenia z ust jego. Kobiety były w niego wpatrzone i żebrały łaski jego wzroku, jak na niewolnice przystało. Lecz on, rzuciwszy suche słowo pożegnania, wyszedł z salonu, opuszczając ich wszystkich z niehamującą się bru-