Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, to istny święty! — zawołała z przekąsem pani Paloque, zwracając się do pana de Condamin, który usiadł w pobliżu.
Przybrawszy minę tajemniczą, pochyliła się ku niemu, szepcząc:
— Nie chciałam dłużej rozmawiać o nim z matką. Ale pan musi wiedzieć, co mówią w mieście o jego stosunku z panią Mouret?... Otóż te wieści doszły obecnie do uszów naszego biskupa...
Pan de Condamin zadowolnił się, odpowiadając:
— Pani Mouret jest uroczą kobietą i niezmiernie pociągającą, pomimo swych lat czterdziestu.
— Uroczą, uroczą, czyż nie ma wtem przesady! — rzekła pani Paloque, zieleniejąc z zawiści.
— Tak, zapewniam panią, że jest uroczą... może nawet więcej niż kiedykolwiek... są kobiety, które właśnie w jej wieku są najbardziej ponętne... jest to wiek gwałtownych namiętności i rozkoszy... Lecz panie takich rzeczy nie umiecie oceniać i mylne o sobie wydajcie sądy.
Powiedziawszy to, opuścił salon, ciesząc się, że doprowadził do złości nienawidzącą ponętnych kobiet panią Poloque.
Mieszkańcy Plassans z nieustannem zajęciem śledzili przebieg walki toczonej przez księdza Fenil z księdzem Faujas o zawładnięcie łaską biskupa. Walka bowiem nieustawała ani na chwilę; zdobywano biskupa podstępem lub szturmem, lecz z zawziętością chciwych kobiet, pragnących opanować wolę niedołężnego starca. Biskup zdawał so-