Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/645

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyciągnąć kika marnych zleceń. Jeżeli i on także przez chwilę uważał się za pana rynku, jeżeli mniemał, że podobnie jak Saccard przemocą przechyli ku sobie szalę szczęścia i bogactwa, jakże ciężkiem musiało być dla niego przebudzenie się z marzeń, przebudzenie na ziemi z pogruchotanemi członkami! Długi jego wynosiły siedemdziesiąt tysięcy franków i zapłacił wszystko co do grosza!... zapłacił, chociaż mógł postąpić tak jak inni i skorzystać z wyjątku, jaki prawo czyni dla długów z gry powstałych. Pożyczył pieniędzy od przyjaciół, zaprzedał się na całe życie w niewolę i zapłacił, spełniając głupstwo szlachetne, lecz bezużyteczne, bo nikt mu poczciwem słowem nie podziękował a nawet, mówiąc o nim, wszyscy z politowaniem wzruszali ramionami. Nie żywił jednak urazy do nikogo, oprócz do giełdy, ciskając gromy na brudne rzemiosło, którego jąć się był zmuszonym, dowodził, że trzeba być żydem, aby dojść do czegoś; pomimo tego jednak decydował się pozostać na drodze, na którą był wszedł, żywił niezłomną nadzieję wygrania kiedyś wielkiego losu i utrzymywał, że nadziei tej nie straci dopóty, dopóki ma bystre oko i zdrowe nogi!..
Najgłębszą litością pałało jednak serce pani Karoliny ku niezliczonym szeregom ofiar nikomu nieznanych, imię których i dzieje przeszłości pokryte były tajemnicą. Stosy ich zapełniały krzaki przydrożne i rowy chwastami zarosłe; za każ-