Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/511

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— W teoryi jużeśmy to uczynili — odrzekł Zygmunt. — W dziele tem zawierają się wszelkie sposoby przeprowadzenia zmian... wszystko to, o czem raz już z panem rozmawiałem. Pozostaje nam tylko wprowadzić w czyn te teorye... Ale wy jesteście ślepi chyba, jeżeli nie dostrzegacie, jak szybkim krokiem idea nasza rozwija się nieustannie. Tak naprzykład, pan w przeciąga lat trzech poruszyłeś setki milionów swoim Bankiem powszechnym, a... o ile mi się zdaje... na myśl panu nie przyszło, że tak postępując, prowadzisz nas wprost do kolektywizmu... Ja z zapałem śledzę bieg pańskich interesów... zamknięty w tym cichym pokoju, odosobniony od świata i ludzi, dzień po dniu studyowałem ich rozwój, znam je więc równie dobrze jak pan i dlatego śmiało powiadam, że w postępowaniu pańskiem kryje się wielka dla nas nauka. Wszak społeczeństwo na kolektywizmie oparte będzie robiło to tylko, co pan czynisz: wywłaszczy was wszystkich całą masą, podobnie jak pan wywłaszczysz pojedynczo ubogich kapitalistów, gdy uda ci się dojść nareszcie do zamierzonego kresu. A jeżeli się nie mylę, kresem tym, ostatecznem pańskiem dążeniem — jest zgromadzenie kapitałów ze świata całego do jednego zbiornika, do jednego banku mającego pochłonąć w sobie ogólny majątek publiczny. O! ja należę do najgorętszych pana wielbiciel: i gdybym należał do przewodników ruchu, nie krępowałbym w niczem pańskiej