Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czek jedno towarzystwo finansowe dokonało podboju Wschodu — dzieła, wobec którego oręż Napoleona okazał się bezsilnym. Taranami milionów zdobywano Azyę, aby z niej miliardy wydobyć. Nadewszystko jednak tryumfowały kobiety na poufnych zebraniach poobiednich, na licznych wieczornych przyjęciach, w salonach i w sypialniach. One to z góry już przewidziały wybornie: Konstantynopol zostanie zdobytym, niebawem Brussa, Angora i Alep wpadną w ich ręoe, później dostaną Smyrnę, Trebizondę, oraz inne miasta, które Bank powszechny oblegał, aż wreszcie nadejdzie dzień, gdy zdobędą Jerozolimę — miasto święte, którego nazwy nie wymieniano, które stanowiło najświętszą tajemnicę, najwyższy ukryty cel wszystkich tych wypraw i podbojów. Ojcowie, mężowie, kochankowie, porwani tym burzliwym a namiętnym zapałem kobiet, dawali już teraz zlecenia agentom giełdowym pod jednem tylko hasłem: „Bóg tak chce!“ Dalej cisnęły się tłumnie gromady małych — liczny ten zastęp ciurów wlokących się za wojskiem. Namiętność zstąpiła z salonów do kuchni, udzielając się od mieszczan robotnikom i włościanom. Wpośród tych biedaków posiadających jednę, trzy, cztery lub dziesięć akcyj, można było spotkać odźwiernych niezdolnych do pełnienia nadal swej służby, stare panny żyjące wychowujące psy lub koty, prowincyonalnych emerytów, których dzienny budżet wynosi kilkanaście soldów, wiejskich proboszczów zubo-