Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/408

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

części zaś świątynię, gmach tak zbytkowny, że przechodnie zatrzymywali się na chodnikach, aby mu się przypatrzyć. Urządzenie wewnętrzne było równie okazałem i kosztownem. Niezliczone mnóstwo kas znajdowało się w około ścian; wspaniałe schody prowadziły do sali posiedzeń, oklejonem pąsowemi tapetami ze złotem a sprawiającej wrażenie sali teatralnej. Wszędzie dywany, makaty, biura przepysznie urządzone. W suterynach, gdzie mieściły się biura rent i papierów publicznych, wmurowano olbrzymie kasy, otwarte niby bezdenne czeluście a przez szyby lustrzane w drzwiach i przepierzeniach publiczność widzieć je mogła, ustawione rzędami, podobne do owych beczek, w których spoczywają niezliczone skarby zaklęte. Narody, wraz ze swymi władzcami dążące na wystawę, mogły już przybywać i przesuwać się tędy: wszystko było gotowem, wykończony pałac czekał na nie, aby je olśnić i połapać kolejno w te złote sidła, błyszczące w słońca promieniach.
Saccard królował w najwspanialej urządzonym gabinecie przed biurkiem w stylu Ludwika XIV, zdobnem złoceniami, pokrytem aksamitem genueńskim. Powiększono jeszcze liczbę urzędników, których było obecnie przeszło czterystu a całą tą armią dowodził Saccard, czczony jak tyran, przed którym wszyscy kornie chylą czoła, gdyż hojną ręką rozdawał gratyfikacye. Poprzestając na skromnym tytule dyrektora, w rzeczywistości