Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Napisawszy dwa listy, Saccard wyjść już zamierzał, gdy nagle Huret rozgorączkowany, z rozpaloną twarzą, wpadł jak huragan, nie zamykając nawet drzwi za sobą.
— Proszę pana, proszę pana! — wołał gorączkowo. Nie mogąc tchu złapać ze zmęczenia, przyciskał pierś obiema rękoma.
— Przychodzę wprost od Rougona... Biegłem pędem przez ulicę, bo nie mogłem znaleźć dorożki... Wreszcie jednak złapałem ją... Rougon otrzymał ztamtąd depeszę... Nowina, wielka nowina!...
Saccard schwycił go silnie za ramię, pobiegł ku drzwiom i zamknął je, zauważywszy, że Dejoie krąży już w pobliżu, nadstawiając uszu.
— Mówże pan teraz, co się stało?
— Słuchaj pan! Cesarz austryacki odstępuje Wenecyę cesarzowi francuskiemu i godzi się na jego pośrednictwo. Napoleon zwróci się do króla pruskiego i do Włoch z propozycyą zawarcia zawieszenia broni.
Przez chwilę milczeli obaj.
— A zatem będziemy mieli pokój? — zapytał Saccard.
— Naturalnie!
Zdziwiony tą wieścią, Saccard, który nie mógł jeszcze zdać sobie jasno sprawy z tego, co mu uczynić należy, zaklął straszliwie:
— Do kroćset stu tysięcy dyabłów! a tu jak na złość cała giełda pędzi ku zniżce!.