Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ukradkiem oddawać się jakiemuś ohydnemu nałogowi, skutkiem czego zapewne odebrano mu nauczycielską katedrę. Zresztą wódka podkopywała stopniowo jego siły, szerząc dalej dzieło zniszczenia, rozpoczęte niegdyś w brudnych kawiarniach a prowadzone teraz dalej w zbytkownie urządzonych resursach. Resztki włosów wypadały mu z głowy, ogołacając czaszkę i twarz, której jedyną ozdobę stanowiła teraz czarna wachlarzowato rozczesana broda, nadająca mu pozór przystojnego mężczyzny. Gdy Saccard wspomniał znowu o tendencyi dziennika, Jantrou przerwał mu natychmiast, czyniąc ręką ruch wyrażający znużenie człowieka, który nie lubi tracić czasu na bezpożyteczne wybuchy gniewu i pragnąłby pomówić o poważniejszych sprawach, zanim Huret nadejdzie.
Od pewnego czasu Jantrou nosił się z myślą rozpoczęcia nowych wydawnictw. Przedewszystkiem zamierzał napisać niewielką — z dwudziestu stronic co najwyżej złożoną — broszurę o wielkich przedsięwzięciach Banku powszechnego. Broszura ta miała być ujętą w formę powieściową i napisana stylem bardzo przystępnym, tak aby można zalać nią całą prowincyę i sprzedawać za bezcen w najodleglejszych zakątkach kraju. Następnie myślał on o utworzeniu agencyi, którąby redagowała buletyny giełdowe dla rozsyłania ich do kilkudziesięciu — stu blisko — główniejszych dzienników prowincyonalnych. Jantrou dowo-