Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śpiechem przysunął dwa krzesła, pragnąc się okazać uprzejmym gospodarzem domu.
— Przybycie pani hrabiny czyni mi niewypowiedziany zaszczyt... Jeżeli w czemkolwiek mogę być paniom użyteczny...
Hrabina nieśmiała bardzo pomimo dumnej napozór postawy, niepewnym głosem wyjawiła cel swego przybycia.
— Rozmowa z przyjaciółką moją, księżną d’Orviedo, nasunęła mi myśl zwrócenia się do pana... Przyznaję, że wahałam się z początku, bo kobiecie w moim wieku niełatwą jest rzeczą zmienić przekonania, a ja zawsze obawiałam się wielce tych rzeczy dzisiejszego pokroju, których zupełnie nie rozumiem. Wreszcie, porozumiawszy się z moją córką, doszłam do wniosku, że powinnam nakazać milczenie własnym skrupułom, skoro tym sposobem mogę dzieciom moim zapewnić szczęście.
I jednym tchem powtórzyła wszystko, co słyszała od księżnej Orviedo o założeniu Banku powszechnego. Będzie to instytucya kredytowa w oczaoh profanów niczem się od innych nie różniąca, dla wtajemniczonych jednak założenie jej da się usprawiedliwić wielkim i tak podniosłym celem, że wobec niego najdrażliwsze sumienia zamilknąć muszą. Najlżejszej nawet nie uczyniła wzmianki ani o papieżu, ani o Jerozolimie: o tem bowiem nie mówiono wcale, zaledwie szeptać śmiano między wiernymi o tej tajemnicy po-