Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w której niegdyś mieściło się tyle pięknych gmachów. Główny korpus pałacu, znajdujący się w głębi obszernego brukowanego dziedzińca, wyglądał jak królewska rezydencya a ciągnący się po za nim ogród, odosobniony od hałaśliwych ulic, pełen stuletnich drzew, sprawiał wrażenie rozległego parku. Pałac ten znanym był całej stolicy ze świetnych zabaw w nim wydawanych a zwłaszcza z bogatej galeryi obrazów, którą zwiedzały wszystkie głowy ukoronowane bawiące chwilowo w Paryżu. Ożeniony ze znakomitą śpiewaczką, słynną z niepospolitej urody, właściciel tego pałacu żył z książęcym przepychem, chlubiąc się swemi końmi wyścigowemi, niemniej jak galeryą obrazów; należał do członków jednego z najpierwszych klubów, pokazywał się publicznie z najdroższemi kokotkami, miał lożę w Operze, krzesło w hotelu Drouot i małą boczną ławeczkę we wszystkich najmodniejszych miejscach podejrzanej sławy. A cały ten przepych i zbytek podtrzymywała wyłącznie spekulacya — majątek zmieniający się co chwila, napozór bezbrzeżny, jak morze, ale mający przecież swoje przypływy i odpływy, różnice, które przy każdej dwutygodniowej likwidacyi wynosiły od dwóch do trzechkroćstutysięcy franków.
Wszedłszy do wspaniałego przedsionka, Saccard kazał się zameldować kamerdynerowi; minął trzy wspaniałe salony pełne arcydzieł sztuki i wszedł do gabinetu, w którym Daigremont do-