Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziano kiedykolwiek żyda, żyjącego z pracy rąk? Czy gdziekolwiek żydzi trudnią się rolnictwem lub rzemiosłem? Nie! praca ich hańbi, przepisy religijne zakazują im pracować, zalecając natomiast ciągnąć zyski z cudzej pracy. Ach! łotrzy! nędznicy!...
Oburzenie Saccarda wzmagało się tem więcej, że ich podziwiał, zazdrościł im zdumiewających zdolności finansowych, wrodzonego sprytu, umiętności rozwikłania najtrudniejszych operacyj pieniężnych, instynktu szczęścia, zapewniającego im powodzenie w każdem przedsięwzięciu. W tej grze złodziejskiej — mawiał on nieraz — chrześcianin nie może podołać zadaniu i prędzej lub później utonąć musi; gdy tymczasem żyd, nie mający nawet pojęcia o prowadzeniu ksiąg, a rzucony w mętną wodę jakiejś nieczystej sprawy, ocali się z pewnością, a nawet zysk na plecy zabierze! Jest to wrodzona właściwość rasy, stanowiąca o jej żywotności, podczas gdy inne ludy powstają i upadają. Z niewypowiedzianem oburzeniem przepowiadał, że żydzi odniosą kiedyś zwycięztwo nad wszystkiemi narodami i zagarną majątki całego świata. Dowodził nawet, że stanie się to w niedalekiej przyszłości, skoro teraz już istnieje w Paryżu taki Gunderman, królujący na tronie pewniejszym i więcej szanowanym, niżeli tron cesarza francuzów.
Stanąwszy zaledwie na progu obszernego przedpokoju, Saccard chciał się już cofnąć, widząc tu