Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pragnie tylko stawić mu czoło i okazać ma swą wyższość nad człowiekiem, który obchodził się z nim jak z młokosem. Nagle potoki deszczu z gradem znów zalewać ulicę zaczęły. Saccard wskoczył do dorożki i kazał jechać na ulicę Provence.
Gunderman zajmował tam mieszkanie dość obszerne, aby w niem pomieścić wygodnie nieskończenie liczną swą rodzinę. Miał on pięć córek i czterech synów, z których trzy córki zamężne i tyluż żonatych synów obdarzyło go już czternaściorgiem wnucząt. Do stołu siadało ogółem trzydzieści jeden osób, razem z nim i z jego żoną. Oprócz dwóch zięciów, niemieszkających w jego domu, wszyscy inni członkowie rodziny mieścili się w oficynach z prawej i z lewej strony, wychodzących na ogród; główny korpus frontowy przeznaczony był wyłącznie na biura kantoru. Dzięki oszczędności, oraz szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, w ciągu jednego wieku niespełna rodzina ta posiadła majątek, wynoszący miliardy franków. Los im sprzyjał, oni zaś przychodzili mu w pomoc żywą inteligencyą, wytrwałą pracą, ostrożnością i niezmordowanemi zabiegami, skierowanemi zawsze do jednego celu. Teraz wszystkie rzeki zlota płynęły do tego morza, miliony tonęły w milionach, bogactwo narodu wpadało w otchłań wzmagających się wciąż bogactw jednostki i Gunderman stał się wszechwładnym