Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Hamelin, przysłuchujący się z uśmiechem rozmowie, uczynił trafną uwagę:
— Wszystko to jest poezyą owoców pracy, my zaś nie doszliśmy jeszcze do prozy, czyli do rozpoczęcia działalności.
Upojony olbrzymiemi rozmiarami swych po my słów, Saccard zapalił się do nich jeszcze więcej pewnego dnia, gdy przerzucając różne książki, opisujące Wschód, znalazł pomiędzy niemi historyę wyprawy do Egiptu. Odtąd umysł jego zaprzątało nieustannie wspomnienie wojen krzyżowych — owego powrotu ludów z Zachodu na Wschód, do kolebki ludzkości — owej olbrzymiej wędrówki, gdy Europa cała zgromadziła się chwilowo w rodzinnem swem gnieździe, które znajdowało się jeszcze w pełni rozkwitu i w którem tylu rzeczy jeszcze nauczyć się było można. Największe jednak wrażenie czyniła na nim postać Napoleona, wiodącego tam swe szeregi w wielkich i tajemniczych celach. Głosząc zamiar zdobycia Egiptu, utrwalenia tam władzy Francyi, celem ułatwienia handlu ze Wschodem — Napoleon z pewnością nie wypowiadał całej głębi swej myśli. Starając się przeniknąć zagadkę tej wyprawy. Saccard przypisywał tysiące różnorodnych a kolosalnych zamysłów ambicyi młodego korsykanina. Przedstawiał sobie nowe cesarstwo utworzone na Wschodzie przez Napoleona, który odbywszy koronacyę w Konstantynopolu, dążył — jego zdaniem — do tego, aby zo-