Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Płodność.djvu/459

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

częściej się widywać z Celestyną od chwili gdy la Couteau wzięła jej syna, Piotra, na wychowane do Rougemont, za co pani Menoux płaciła trzydzieści franków na miesiąc, mając sobie obiecane, że dziecko będzie za tę cenę w jaknajkorzystniejszych warunkach. La Couteau przez uprzejmość, sama przychodziła każdego miesiąca po owe trzydzieści franków; tym sposobem unikało się wysyłania pieniędzy przez pocztę a matka miała świeże nowiny o swoim Piotrusiu. Jeżeli la Couteau nie stawiła się ca dzień oznaczony, pani Menoux, zaniepokojona, przybiegała do Celestyny, rada, że chociaż pomówić może z osobą pochodzącą z Rougemont, gdzie Piotruś się znajdował.
— Proszę mi wybaczyć panno Celestyno, że przychodzę tak rano — rzekła wchodząc. — Ale powiedziałaś mi, że twoja pani dopiero około godziny dziewiątej na ciebie dzwoni... A jestem niespokojna, pani Couteau znów się spóźniła z przyjazdem do Paryża... Więc przyszłam się dowiedzieć, czy czasami kto do ciebie nie pisał z tamtąd...
Pani Menoux drobna, chuda blondynka o ładnej, smutnej twarzy, była córką ubogiego urzędnika.
Wysoki wzrost i uroda męża budziły w niej najwyższe uwielbienie i pracowała zawzięcie, by go otoczyć dobrobytem, zadowolona, że może mu podać po każdem jedzeniu czarną kawę z koniakiem, co w ich położeniu stanowiło rodzaj praw-