Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/712

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a złożony z pozeszywanych z sobą części, nad któremi pracowały najdojstojniejsze damy Francyi; w pobliżu ołtarza stała złota palma z emaliami, był to dar nadesłany N. Pannie z Lourdes przez Ojca św. Od stropu świątyni zwieszały się lampy z drogocennych kruszczów a niektóre masywne, szczerozłote i najróżnorodniejszych kształtów. Zliczyć je było trudno, lśniły się u sklepienia jak gwiazdy. Ponad cymboryum widniała lampa, ofiarowana przez Irlandyę; było to arcydzieło sztuki snycerskiej. Inne, złożone w darze przez Walencyę, Lille a zwłaszcza nadesłana z głębi Chin, z Macao, były przepysznemi klejnotami ze złota i drogich kamieni. Olśniewający był rzeczywiście widok, gdy zapalono dwadzieścia wieloramiennych świeczników w chórze a setki innych lamp i gromnic gorzało równocześnie, iluminując kościół w czasie wielkich uroczystości wieczornych. Całe wnętrze bazyliki zdawało się płonąć; tysiące płomyków słało swe ognie z bocznych kaplic a te tysiące pozapalanych świateł odbijało się w setkach tysięcy serc złotych i srebrnych, wykładających kościół połyskującą inkrustacyą. Wnętrze bazyliki zdawało się być wtedy wielkiem ogniskiem; mury tryskały drobnemi płomykami a kościół zamienił się w nadziemski przybytek, pełen olśniewającej chwały; w łunie od niego bijącej drżały niezliczone chorągwie z jedwabi, atłasów,