Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/653

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gnęła ci się z rąk; trzymaj oburącz z całych sił.
Ksiądz Judaine słuchał uważnie przestróg dawanych i chociaż trwożył się niemi, dziękował bezustannie.
— Tak, tak, zastosuję się do słów pańskich... jaki pan dobry i uprzejmy... dziękuję, serdecznie dziękuję... Jakże ja się panu wywdzięczyć zdołam, za tyle dobroci i za to przeprowadzenie mnie wśród takiego ścisku!
Wydostawszy się na puste drożyny, pnące się wśród zieloności, rozstali się z sobą. Ksiądz Judaine podążył w górę ku bazylice, a Berthaud spuścił się w dół z powrotem ku grocie, by objąć zajmowane stanowisko głównego nadzorcy porządku.
W tejże właśnie chwili, po drugiej stronie placu, przed kościołem św. Różańca, Piotr ciągnął wózek, w którym leżała Marya i z przerażeniem ujrzał, jak trudno mu będzie przedostać się z chorą do groty.
O godzinie trzeciej po południu, hotelowa służąca obudziła Piotra, chcącego o tej porze iść do szpitala po Maryę. Dowiózłszy ją na plac św. Różańca, zaczął się niepokoić, sam nie wiedząc, jak zdoła przebić mur ludzki, dzielący go od groty. Zdawał sobie sprawę, iż nie pokona trudności, jeżeli ludzie nie dopomogą mu dobrą swą wolą.