Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/538

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

, w samotnem ustroniu, zdala od świata, w domku na przedmieściu Paryża i zajmuje się pracą umysłową; kochanka i dwa psy są jedynemi jego towarzyszami; ostatnią wiadomość o bracie zaczerpnął z dzienników, pisano o nim z powodu jakiegoś rewolucyjnego zamachu. Zajmował się udoskonaleniem materyałów wybuchowych, a czynione odkrycia komunikował przywódzcom najskrajniejszego stronnictwa. Jakim sposobem i dla czego uprzytomnił sobie właśnie teraz Wilhelma... tutaj, na miejscu przesyconem modłami, religijną ekstazą, wśród mistycznych świateł gromnicznych?... I widział go tylko takim, jakim znał Wilhelma kiedyś przed laty, gdy dobrym i tkliwym był bratem, a buntującym się chętnie przeciwko nędzom i bólom, zbyt powszednim na świecie. Żal ogarnął serce Piotra, żal serdeczny za utraconą i rozerwaną dawną przyjaźnią jaka go łączyła z Wilhelmem. Wtem, znów myśl zwrócił wyłącznie ku sobie i chwili obecnej. Poczuł, iż napróżno klęczeć tutaj będzie chociażby najdłuższe godziny; wiara nie wróci! Pozostawała w nim jednak resztka nadziei; a jeżeli Marya będzie uzdrowioną, jak zapowiada, dzisiaj o godziniej czwartej; czyż wobec oczywistości cudu nie zostanie wierzącym? Był to kres ostateczny, ostatnia dla niego próba, a więc dziś jeszcze może to nastąpić, dziś o godzinie czwartej popołudniu, w czasie procesyi i przejścia Przenajświętszego Sakramentu. Myśl ta uspokoiła go