Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/387

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ksiądz Judaine postąpił ku łóżkom nieszczęśliwych, tuż za nim szedł Piotr, a za niemi siostra Hyacynta i pani de Jonquière, każda ze świecznikiem w ręku.
Siostra Hyacynta wskazywała chore, mające przystąpić do komunii; ksiądz zatrzymywał się, pochylał, kładł Hostyę na język kobiety, wymawiając sakramentalne słowa po łacinie. Prawie wszystkie wyczekiwały tej chwili z błyszczącemi gorączkowo oczami, rozmodlone jak w kościele, pomimo nieporządku i zaduchu panującego w tej sali. Dwie kobiety, z tych, które miały przystępować do komunii, zasnęły, siostra Hyacynta musiała je budzić. Były i takie, które jęczały, prawie że bezwiednie przed i po komunii, jakby nieświadome, iż Bóg wstąpić w nie raczył. Głośne chrapanie dochodzące wciąż z ciemnego kąta sali rozlegało się teraz wśród ciszy i poważnego nastroju, z tem przykrzejszą, męczącą monotonnością. Smętny był ten pochód z czterech istot złożony i sunący cicho po smutnej sennej i przepełnionej bólem sali a wśród pomroki tu panującej, jarzyły się żółte dwie gwiazdki, niesionych za księżmi świeczników.
Jak pociągające zjawisko ukazała się teraz twarz Maryi, ogarniętej religijną ekstazą. Oświetlały ją słabem swem światłem trzymane tuż w pobliżu świeczniki. Marya piękną była niezwykłą pięknością, przemieniła się pod silnie do-