Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aurelia Bruneau, uznana za nieuleczalną, skutkiem pęknięcia błonki w uchu, stanąwszy w Lourdes, uzdrowioną została, słysząc w błogości pełnem uniesieniu dźwięki chórów i muzyki anielskiej. Ludwika Pourchet, niema od lat czterdziestu pięciu, odzyskała mowę, modląc się w grocie, pierwsze słowa przez nią wyrzeczone były: „Bądź pozdrowiona, Przenajświętsza Maryo!“. I całe setki, tysiące innych uzdrowienie znalazło, oblewając wodą z cudownego źródła uszy swe głuche lub języki nieme.
A ślepców, którzy przewidzieli, iluż nie było! Stary ojciec Herman poczuł, jak Matka Boska słodką swą ręką zdjęła mu zasłonę, którą miał na oczach. Panna de Pontbriant, zagrożona utratą oczu, zmówiła tylko modlitwę a odzyskała wzrok lepszy niż miała kiedykolwiek. Dwunastoletnie dziecko, mające oczy zagasłe i jakby kamienne, po trzech sekundach przejrzało jasnemi i głębokiemi źrenicami, w których aniołowie uśmiechać się zdawali.
Najliczniejsze cuda spływały wszakże na paralityków i kulawych, niemogących powstać z łoża boleści a teraz chodzących prosto i zdrowo siłą słów bożych: „Powstań i chodź!“. Delannoy, tabetyk, leczył się piętnaście razy w różnych szpitalach paryzkich, przypiekano go, wieszano i wszystko napróżno; dwunastu lekarzy poświadczyło jednozgodnie o niemocy, na jaką zdawał się być skazany: przybył do Lourdes