Strona:PL Zola - Kartka miłości.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odwrócić oczy. W tej chwili spostrzegła w głębi ogrodu Rozalię i Zefiryna, którzy wciąż jeszcze szukali pietruszki. Zapewne dla tego, by nie przeszkadzać nikomu, wsunęli się w największy gąszcz ogrodu; Zefiryn zaczepiał Rozalię, ta, nic nie mówiąc, odpłacała mu klapsami. Joanna widziała między gałęziami twarz żołnierza, jak księżyc w pełni, bardzo czerwoną i śmiejącą się z wyrazem zakochanego. Popychali się wzajemnie i w miłosnem rozradowaniu zapomnieli o świecie całym. Słońce stało na samym zenicie, drzewa spały w ciepłej atmoferze, ani jeden liść nie ruszył się. Z pod wiązów wydobywał się tłusty zapach ziemi, której rydel nie dotykał nigdy. Płatki ostatnich róż herbacianych, jeden po długim spadły na ganek. Joanna z piersią wzdętą; zwróciła wzrok na matkę na widok twarzy jej zbolałej i niemej, z oczu jej strzelał wyraz najwyższego niepokoju; miała głębokie wejrzenie dziecka, którego rozpytywać nikt nie ma odwagi.
Pani Deberle zbliżyła się do nich wreszcie, mówiąc;
— Mam nadzieję, że będziemy się widywały.:. Ponieważ Joanna ma się dobrze, trzeba, żeby przychodziła tutaj codziennie.
Helena, szukając wymówki, zaczynała się już tłumaczyć, że nie chce jej męczyć... Ale Joanna szybko wmięszała się:
— Nie, nie, tak dobrze jest na słońcu... Przyjedziemy, pani. Zostawi tu pani miejsce dla mnie, nieprawdaż?
Doktór stał w tyle za żoną, Joanna z daleka uśmiechnęła się do niego.
— Doktorze, proszę powiedzieć mamie, że powietrze nie szkodzi mi.
Henryk zbliżył się; człowiek ten, oswojony z cierpieniem ludzkiem, zarumienił się zlekka dla tego, że dziecko to przemówiło do niego łagodnie.
— Zapewne — rzekł — świeże powietrze może tylko przyspieszyć powrót do zdrowia!