Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i handel wielki, prostytucya, zbrodnia, ziemia, pieniądz, mieszczaństwo, lud, ten, który się rozkłada i gnije w kloakach przedmieść, ten, który się buntuje w wielkich centrach przemysłowych, cały ten pęd rosnący socyalizmu nieokreślonego i bezgranicznego, pełen pragnień niezbadanych... Są proste studya ludzkie, karty pojedyńczych istnień, historye miłości, walka inteligencyi i serc przeciw naturze niesprawiedliwej, miażdżenie tych, którzy krzyczą pod ciężarem zbyt wielkich zadań swoich, krzyk dobroci, która się poświęca, zwyciężając ból własny.. Jest i fantazya, porywy wyobraźni po za granice rzeczywistości, ogrody olbrzymie, kwitnące w każdej porze, katedry o strzelistych wieżycach kunsztownie rzeźbionych, powieści cudowne, z raju spadające, czułość idealna, wracająca do niebios w jednym pocałunku... Jest wszystko, od doskonałości aż do nicości i błota, od pospolitości do ideału, kwiaty, kał, jęki, śmiechy, wartki potok życia, niosący ze sobą ludzkość całą!..
I wziął znowu drzewo genealogiczne, które już tylko samo zostało na stole i, palcem po nim wodząc, wskazywał i wybierał teraz tych członków rodziny, którzy żyją jeszcze. Eugeniusz Rougon — majestat upadły, pozostaje w izbie świadkiem i obrońcą nieulękłym dawnego świata, który się zapadł w katastrofie wrześniowej. Arystid Saccard, nową na się wdziawszy skórę, jak kot na nogi spada i zostaje republikaninem, kierownikem wielkiego dziennika, i nowe gromadzi miliony, gdy tymczasem syn jego, Maksym, w pałacyku swoim, przy alei lasku Bulońskiego, żyje zawsze dbały o siebie i ostrożny, zagrożony paraliżem a drugi jego syn, Wiktor, znikł