Strona:PL Zola - Życzenie zmarłej.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dochodziły wyraźnie krzyki przerażenia i rozpaczy nieszczęśliwych ludzi, skazanych, zda się, na śmierć niechybną. Wtem w jednem z okien ujrzano jakąś kobietę, trzymająca dziecko w ramionach. Z dołu można było widzieć, że suknie jej zaczynały już płonąć Z wyrazem rozpaczy na twarzy, z rozpuszczonemi włosami rozglądała się dokoła siebie, jakby szalona — i nagle przycisnąwszy dziecko silnie do piersi, rzuciła się z okna na dół... Gdy pospieszono ku nieszczęśliwej, celem udzielenia jej pomocy, ujrzano, że matka leży na ziemi już nieżywa, z rozbitą czaszką; dziecię natomiast żyło jeszcze i z płaczem wyciągało swe rączęta, chcąc się uwolnić ze strasznych objęć zmarłej.
„Donoszą nam, że dziecię to, nie mające zresztą, prócz nieszczęśliwej swej matki, żadnych krewnych, zostało adoptowane przez pewną młodą panienkę, której nazwisko nie jest nam znane, a która ma należeć do jednego z szlacheckich domów tego miasta. Tego rodzaju postępek nie potrzebuje żadnych pochwał“.