Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/038

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Poproś, poproś ją, wujaszku,
niech nam da po ogonaszku.
Będziem kochać cię bez miary,
bo się strasznie boim kary.

Gdy się dziatwa kruka czepia,
z wrzosów znów wystrzeli główka.
Środa w kruka oczka wlepia,
nie chcąc stracić ani słówka.

Kruk miał wujków przymiot rzadki,
gawronięta psuł potrochu;
nieraz wstawiał się u matki,
kiedy klęczeć miały w grochu...

Więc się zwolna w łeb poskrobie:
— Hm, więc macie dostać łaźnię,
a pan ojciec tęgo dziobie...
Tu gawronki pisły: — Właśnie!...

— Hm, urwisy z was nielada,
lecz się znajdzie może rada;
ja zawracać się nie mogę,
bo w daleką lecę drogę,