Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/393

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    Ach! innych posłów wysyłać nie mogę;
    Pęd wasz swobodny w błękitów otchłani,
    Wy, nie tutejszej królowej poddani.

    Anna.
    Ach, droga Lady! jesteś jak w obłędzie,

    Długo pragniona wolność cię odurza.

    Marya.
    Tam na czółenku rybak sieć dostaje,

    Ten drobny statek byłby mi zbawieniem,
    Gdyby mnie szybko uniósł w lube kraje;
    Dziś, jest mizernym człeka wyżywieniem.
    Ja bym mu dała skarby i dostatki,
    Z tego połowu mógłby wielkość snuć;
    Znalazłby szczęście na dnie swojej siatki,
    Gdyby mnie przyjął w swoją zbawczą łódź.

    Anna.
    Daremne chęci! czyż nie widzisz pani,

    Jak twoje kroki, śledzi straż z daleka;
    Surowy zakaz, co każdego człeka
    Oddala, chociaż ma współczucie dla niej.

    Marya.
    Nie, dobra Anno! wierz mi, niedaremnie

    Mego więzienia bramę odemkniono,
    Ta drobna łaska, rodzi ufność we mnie
    Że większem szczęściem będę obdarzoną.
    Droga to ręka bramę mi otwiera,