Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/392

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I na zielonem ślicznych łąk okryciu
Doświadczmy lekkich, uskrzydlonych stóp:
Gdym się wydarła z ciemnego więzienia,
Gdy grób wilgotny nie ziębi mych skroń,
Pozwól, ach! pozwól, niech spragnione tchnienia
Wciągają lekką, niebem tchnącą woń.

Anna.
O droga Lady, więzień twoich szranki

W mały się tylko rozchyliły przedział,
Nie widzisz muru, który nas otacza
Bo go drzew gęste osłaniają liście.

Marya.
O dzięki, dzięki wam zielone drzewa,

Co osłaniacie mur mego więzienia;
Chcę o wolności, chcę o szczęściu marzyć,
Pocóż mnie budzić z słodkiego uśpienia?
Czyliż mnie łono niebios oddalonych,
Czarownym wdziękiem nie otacza wkoło?
Czyliż me oczy nie błądzą wesoło,
Pośród przestrzeni wzrokiem niezmierzonych?
Tam — kędy we mgle podnoszą się góry,
Tam się państw moich granica poczyna,
Te na południe wędrujące chmury,
Dążą, gdzie Francyi na morzach dziedzina.
Żeglarze wiatrów, spieszące się chmury,
Ktoby wędrował, kto żeglował z wami,
Niech wita, kraje młodości mej drogie;
Ja niewolnica, okryta więzami