Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Każda w wieczność lecąc chwilka,
Gasi jednę z iskr zapału;
Złote skrzydła zdejm z motylka.
Co zostanie z ideału?...

Bo nie wszystko na tym świecie,
W tak się cudne barwy stroi,
Jak je sobie młodość roi,
Jak się jawią w snach poecie.

∗                    ∗

Odpływamy pełni życia
Na to morze bez echowe.
Marząc, jakieś lądy nowe,
Nam przejrzane dla odkrycia.

Łódka, bystro w przestwór leci...
Fala — niby matka w pysze,
Najpiękniejsze z swoich dzieci —
Na swem ręku ją kołysze.

O! nie długo tej pogody...
Bo na głębiach oceanu,
W jednej chwili spiętrzy wody
Groźny trójząb huraganu.

Głąb’ otworzy paszcz wodnistą,
Wiatr się ujmie lin porwanych,
Grom, po masztach potrzaskanych
Rzuci flagę swą ognistą.