Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mię przy życiu, postanowiła znaleziony u mnie medalion i pierścionek sprzedać, aby za otrzymane pieniądze, gdy umrę, pochować mię po chrześcijańsku. Przypadek zdarzył, że właśnie wtedy przez wioskę San Felicio przejeżdżała Manuela i że do niej zwróciła się donna Dolores z propozycyą kupienia wzmiankowanych kosztowności. Manuela, zdumiona widokiem przedmiotów, ofiarowanych mi w Saragossie, kazała staruszce zaprowadzić się do mnie. Poznawszy mię, choć byłem zmieniony z wycieńczenia i nieprzytomny, poleciła przenieść mię jak najśpieszniej do domu lekarki Cyganki w Segorbii, w której okolicach sama obecnie u dalekiej krewnej mieszkała, i otoczyć jak największem staraniem, pragnąc tym sposobem spłacić, jak mówiła, choć w części, dług wdzięczności za mój czyn w Saragossie.
Na tej rozmowie upłynęła szybko dobra godzina, Manuela oświadczyła mi, że musi już wracać do domu, zalecając jak największą przy powrocie ostrożność, a nawet i rozmowę cichą, żeby do jakiego sąsiedniego ogrodu głos mój nie doszedł i podejrzeń nie obudził. Wskazała mi nawet drogę pomiędzy winnicami, okrytemi bujną latoroślą, któremi niepostrzeżenie mogę się przedostać do mojego mieszkania. Gdym ją jednak zapytał, czy nazajutrz będę miał sposobność znów ją zobaczyć, oświadczyła, że w domu u siebie przyjąć minie nie może, bo choć jej stara krewna wie o wszystkiem, to jednakowoż obawia się niedyskrecyi służących; możemy się więc tylko zejść w tem samem miejscu, co dzisiaj, i o tej samej godzinie.
Tu się rozpoczyna najpiękniejsza i najrozkoszniejsza część mojego życia, która trwała tydzień tylko i ograniczona była zaledwie do jednej godziny dziennie, ale jaśnieje w dziejach mojego żywota, jak najpiękniejsza