Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dlaczego ty ciągle taki jesteś smutny?
— Wiesz przecie — rzekłem — że straciłem matkę.
— Ach! musi to być straszna boleść matkę utracić — i rzuciła się na szyję swej matce, namiętnie ją całując, jakby chciała, tym sposobem dowieść, że pragnie ją przy sobie jak najdłużej zatrzymać, — potem, zwracając się do mnie:
— Więc pocóż tam jedziesz, Pablo, kiedy już matki nie masz? Zostań lepiej tu z nami. Będzie ci weselej. Tam nikt na ciebie nie czeka, a my tu, aby cię pocieszyć, otoczymy cię najserdeczniejszą przyjaźnią. Będziesz, jakby wśród własnej rodziny.
Tłómaczyłem jej, jak mogłem, powody, które mnie do powrotu do kraju zmuszają.
— No! to przynajmniej daj słowo, że niedługo do nas powrócisz.
— Nie, moja Mjarykito, już nie powrócę. Dziś, choć z boleścią serca, ale ostatni raz cię tu pożegnam.
— Ach! jaki on niedobry! — rzekła, zwracając się do rodziców. — My go tak pokochaliśmy, a on chce, nas na zawsze porzucić.
To powiedziawszy, tak się roztkliwiła, że niemało czasu upłynęło, zanim łącznie z rodzicami potrafiliśmy ją uspokoić. Obiecałem jej tylko, że, skoro wrócę do kraju, zaraz do niej pisać będę i o sobie doniosę, czego też dopełniłem, ale nie wiem, czy list mój ją doszedł, bo na nim się nasza korespondencya zakończyła. W kilka lat później dowiedziałem się, że Marykita zrobiła świetną partyę i że jest szczęśliwa.
Podróż z Madrytu w tej epoce nie, była tak bardzo bezpieczna, ale udało mi się bez żadnej przeszkody dotrzeć do San Sebastiano. W tem mieście wypadł mi ostatni nocleg na ziemi hiszpańskiej.
W oberży, w której się zatrzymałem, spotkałem się