Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnie tak nieznośnemi, że sądziłam, iż tylko tym sposobem się od nich uwolnić potrafię. Gdybyś był okazał na mój widok obawę, lub, co gorsza, obojętność... byłbyś zginął. Ale twoje słowa powitalne, z takiem uczuciem wyrzeczone, rozbroiły mnie. Teraz nie obawiaj mnie się, senior. Zemstę moją pozostawiam Bogu... i wyrzutom twojego sumienia.
To mówiąc, sztylet rzuciła mi pod nogi.
— Manuelo! rzekłem z boleścią — ależ ja się do żadnej winy względem ciebie nie poczuwam.
— O, senior! i ty śmiesz mi to w oczy mówić?! Za moje łzy, poświęcenia i miłość najczystszą, bezinteresowną, bezgraniczną czemżeś ty mi odpłacił?... lekceważeniem, pogardą i najnikczemniejszą zdradą.
— Manuelo, jesteś w strasznym błędzie — rzekłem spokojnie. My, ludzie północy, może nie mamy krwi tak gorącej, jaka płynie w żyłach waszych, ale w sercach u nas uczucie miłości jest również silne, a może nawet i trwalsze, niż u was. Ja ci na Boga przysięgam i na mój honor wojskowy, że się nie poczuwam względem ciebie do żadnego z tych zarzutów, któreś mi tak niebacznie przed chwilą w oczy rzuciła.
— Niestety! — rzekła — kiedy ja mam na to dowody.
— Jakie dowody!? — spytałem zniecierpliwiony.
— Na tyle listów moich nie odebrałem od ciebie ani jednego słówka odpowiedzi.
— Żadnego twego listu nie odebrałem!
— Czyż to być może? — zapytała ze zdziwieniem. — Tak było — rzekłem stanowczo. — Ja sam pisałem do ciebie dwa listy. Czyś je odebrała?
— Nie, żaden rąk moich nie doszedł.
— Widzisz więc, Manuelo droga, że tu się wmie-