Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szać musiała jakaś podła intryga, która zamierzyła sobie stosunki nasze rozerwać i na wieki nas rozdzielić.
— Tak... może! — rzekła jakby z pewna niechęcią. — Ale nie! tu jest dowód, który cię ostatecznie potępi.
Podała mi list do odczytania.
Był to list donny Izabelli, opisujący obszernie spotkanie się nasze na Prado. Fakt był dosyć wiernie opisany, tylko koloryt zmieniony i w rażącem świetle oddany. Donna Izabella, nie przypuszczając, ze ja kiedy ten list czytać będę, nie szczędziła wyrażeń, ażeby mnie w jak najgorszem świetle przedstawić, jako człowieka lekkiego, bez serca, uganiającego się tylko za nowemi zdobyczami, a stosunek mój do Marykity wystawiła jako skandaliczny i głośny w całym Madrycie. Czytając ten list, zauważyłem, że pismo jego zupełnie było takie same, jak owego, który mi kiedyś donna Izabella jako list Manueli dala do odczytania.
Manuela bystro patrzała tymczasem w twarz moją, jakie też wrażenie list ten na mnie uczyni; widziała niezawodnie uśmiech mój ironiczny, jak się parę razy na mojem obliczu pojawił. Skończywszy, nie mogąc dłużej ukryć mego oburzenia, zwracając list Manueli, zawołałem:
— Kłamstwo i podłość! nie przypuszczałem, aby donna Izabella była do tego stopnia przewrotną kobietą.
— Senior, nie zapominaj, że ona jest moją przyjaciółką.
— Ale nie godną twej przyjaźni, Manuelo! Chciej mnie tylko wysłuchać... jest to chwila nader uroczysta, nic ci nie zataję, wszystko wyznam, jak na świętej spowiedzi, a jeśli się przekonasz, żem winien... oto sztylet — rzekłem, podnosząc go z ziemi i do rąk jej oddając — możesz go utopić w mojem sercu.