Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bądź spokojny, już ja tu potrafię sobie gospodarować.
Służąca czekała na umie w sieni. Gdym wyszedł, poszła za mną na schody i drzwi od mieszkania otworzyła, a wpuściwszy mnie do dość obszernego pokoju, drzwi za mną na klucz zamknęła.
Mimowolnie na śmiech mi się zbierało, i przeszły mi przez głowę przypuszczenia majora, kiedy ukazała się moja wiekowa gospodyni i na mój ukłon głębokim odpowiedziała ukłonem; ale nie mówiąc nic i nie czekając mojego zapytania, wskazała mi tylko drzwi do przyległego pokoju.
Wszedłem więc do saloniku, dobrze umeblowanego; zapuszczone story w oknach dawały, tylko półświatło. Na sofie siedziała kobieta w ciemnem ubraniu, z twarzą mantylą osłoniętą; w dłoni, zamiast wachlarza, dostrzegłem sztylet, którym się bawiła.
Nie wiedząc, z kim mam do czynienia i poco zostałem wezwany, zatrzymałem się na środku salonu, oddając ukłon siedzącej kobiecie, na który odpowiedziała mi lekkiem skinieniem głowy, a widząc, że nie rozpoczynam rozmowy, sama pierwsza się odezwała:
— Czy mnie senior nie poznajesz?
— Manuela! moja najdroższa Manuela! — zawołałem z największem uniesieniem i podbiegłem szybko do niej.
— Nie zbliżaj się! — krzyknęła, podnosząc sztylet w górę, jakby nim przebić mnie chciała.
Zdziwiony, zatrzymałem się przed nią, nie dalej, jak o krok jeden, pytając:
— Manuelo! co to znaczy?... ten sztylet w twoich rękach... na umie zwrócony?...
— Chciałam ukarać przeniewiercę... chciałam cię zabić!... Cierpienia i męki, jakich doznaję, stały się dla