Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ko zgłupiałego swojem zniknięciem przed pustą baryerą byka. Rzeczywiście, była to gra, dowodząca w pieszo walczących i wielkiej śmiałości i jeszcze; większej zręczności. Owych strzał, przyczepionych do grzbietu, miał byk ze sześć, które go bólem drażniły i szelestem niepokoiły; kilka słabiej uczepionych gwałtownymi ruchami potrafił strącić z siebie. Uganianie takie banderillerosów i chulillosów z bykiem trwało najmniej kwadrans.
Odezwały się znowu trąby, dając sygnał przystąpienia do ostatniego aktu dramatu. Nastała chwila kompletnej ciszy. Na arenę wystąpił matador Jose Nunioz, ze szpadą w prawej, a szkarłatną flagą, zwaną muleta, w lewej ręce; podano mu je z trybuny. Uroczystym krokiem przeszedłszy arenę, powrócił przed trybunę, a zdjąwszy czapeczkę i skłoniwszy się lekko, prosił prezydującego o pozwolenie wykonania ostatniej sceny. Następnie, odrzuciwszy czapeczkę na stronę, postąpił ku bykowi, ukazując palcem pieszo walczącym, gotowym na jego skinienie, miejsce, które wybrał do walki z bykiem. Ci podbiegli natychmiast ku bykowi, a drażniąc go znowu, starali się naprowadzić na miejsce wskazane, czego dokonawszy, zniknęli mu z oczu. Byk znalazł się nagle oko w oko z matadorem. Nastąpiła chwila wzajemnego mierzenia się przeciwników. Byk kilka razy uderzał na matadora, który go szkarłatną muletą i zręcznym w bok uskokiem zbijał z tropu, unikając tym sposobem uderzenia jego rogów. Skoro nowe zajął stanowisko, a byk, powracając, do nowego sposobił się natarcia, wtedy matador, upatrzywszy dogodną chwilę, skierował pomiędzy dwie łopatki zwierza szpadę, na którą byk, opuściwszy łeb do ziemi dla silniejszego napadu, wpadł całym impetem i klingę aż po gardę w swoje cielsko wpakował. W jednej chwili runął też na ziemię pod stopy matadora.