Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

one za dowód waleczności byków, i im który więcej koni na placu położy, tem więcej zadowala widzów i tem huczniejsze odbiera oklaski. W tym pierwszym boju obadwa konie zostały przez byka zabite. Ów koń powalony, którego powstać przymuszono, dwa razy był jeszcze napadany przez byka; ten za każdym razem głęboko zatapiał w nim swoje rogi. Wnętrzności wysnuły się aż do samej ziemi; nieszczęśliwe zwierzę, pobudzone, ostrogą jeźdźca, musiało się poruszać, postępować naprzód, przydeptując kopytami wlokące się po piasku własne wnętrzności i wytrzymywać nowe napady rozwścieczonego byka.
Obrzydliwa zabawa! Aczkolwiek byłem mężczyzną i wojskowym, z podobnymi widokami na wojnie otrzaskanym, jednakowoż zrobiło mi się ckliwo, i oczy ręką przysłoniłem, aby nie patrzeć. Na szczęście odezwały się trąby, dające sygnał, by konie zabite usunąć i przejść do drugiej fazy krwawego dramatu.
Ten drugi akt był mniej drażliwy, niż pierwszy. Diestrosi obskoczyli byka, aby go drażnić. Byk z zakrwawionymi rogami i czołem, jakby dumny z tego pierwszego zwycięstwa, uderzył teraz na pieszo walczących, którzy jawili się przed nim i szybko znikali, jak meteory. Banderillerosi, pędząc wprost na byka, przez zręczny w bok uskok przepuszczając go prawne pod swemi pachami, zapuszczali w grzbiet zwierza ręczne strzały, owinięte kolorowym papierem i wstążeczkami, aby go jak najbardziej rozdrażnić. Chulillosi zręcznem rzuceniem draperyi przed oczyma byka zbijali go z tropu; czasem byk, nie zważając na te wszystkie sztuki, pogonił za którym, prawie go już sięgając rogami, gdy ten, dopadłby baryery, mającej u spodu jeden stopień, zręcznym rzutem przeskakiwał przez nią, zostawiając rozjuszonego i nieja-