Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wawszy ich, we dwóch stanęli na wskazanych miejscach, przy baryerze, inni z placu ustąpili. Banderillerosi i chulillosi rozsypali się po arenie, a służba z długimi biczami, obsiadłszy baryerę przy wrotach tarasu, czekała na wypuszczenie byka.
W tej chwili ukazał się stróż tarasu, t. j. pomieszczenia dla byków, przed wrotami, głębokim ukłonem na wszystkie strony pozdrowił zgromadzenie i wrota otworzył — a zaraz wypadł z nich byk dręczony pragnieniem, pędzony bólem spadających nań biczów, oślepiony światłem, ogłuszony i odurzony muzyką i okrzykiem tłumu. Wbiegł na środek areny i zaczął się dziko rozglądać. Oczy jego czerwone jakby ogniem pałały, z nozdrzy wychodziła gorąca para, ogon wyprężony przybierał różne zagięcia. Z tych znaków diestrosi, to jest członkowie quadrilli, poznali, że będą mieli do czynienia z niepospolitym przeciwnikiem, a tłum coraz huczniejszymi tymczasem pobudzał byka okrzykami. Nareszcie byk jakby się opamiętał, ujrzawszy blizko stojącego picadora, a pragnąc za tyle cierpień wywrzeć na kimś swą zemstę, uderzył na niego, ale w swym impecie lancą w kark trafnie ugodzony, został sparowany i odrazu przerzucił się na drugą stronę cyrku, gdzie stał drugi picador; ugodził rogami w bok konia i wraz z jeźdźcem powalił na ziemię. Z ran konia, trysła obfita krwi struga. Zgromadzenie powitało byka okrzykiem: „bravo, toro!“ i hucznymi oklaskami. Diestrosi odskoczyli byka, aby go od powalonego konia odciągnąć i na pierwszego picadora skierować, a tymczasem przymusić ranne zwierzę biczem i ostrogami, by wstało znowu i oczekiwało nowych napadów przeciwnika. Jeżeli byk jest przeznaczony z góry na ofiarę i zginąć musi śród areny, to również i kobie z areny żywymi nie wychodzą; służą