Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tylko pozostawić swój adres mojemu mężowi, a czy będziemy mieli jaką wiadomość pada interesującą od Manueli, czy też sposobność przesłania jej od nas wiadomości, to mąż mój nie omieszka piania niezwłocznie zawiadomić.
Wyrzekłszy te słowa, skłoniła się, jakby żegnając, i wyszła do drugiego pokoju. Pozostawało mi więc tylko zostawić mój adres i pożegnać gospodarza, który z ukłonami i nowemi zapewnieniami swych usług aż do drzwi sieni mnie odprowadził.
Przyjęcie było sztywne, etykietalne, chłodne ze strony obojga małżonków. Niezmiernie byłem sobie wdzięczny, żem od nich żadnej pomocy nie potrzebował.
Wyszedłszy na ulicę, ledwie zrobiłem parę kroków, gdy twarz w twarz spotkałem się z don Enrikiem, dawno niewidzianym przyjacielem, Hiszpanem, ale stronnikiem Francyi. Przywitanie było o ile może być serdeczne.
— A skądże się tu wziąłeś? — zawołał don Enrico.
— Od dwóch tygodni jestem już w Madrycie.
— Ale ja się nie pytam o Madryt. Wojskowy musi być tam, gdzie go poślą. Ale co ty robisz na tej tu ulicy, a mianowicie coś robił w domu, z którego dopiero co wyszedłeś?
— Byłem z wizytą.
— Czy nie u don Estebana d’Avilar?
— U niego samego. Czy go znasz?
— Może lepiej, niż ciebie. Ale wy skąd się znacie?
— Nie znałem go, ale miałem do niego rekomendacyę.
— A jego żonę poznałeś?
— Owszem, sam mi ją zaprezentował.
— A wiesz, to coś dla mnie niezrozumiałego; zaciekawiłeś mnie do najwyższego stopnia. Szkoda, że dłużej z tobą pozostać nie mogę, gdyż mam interes pilny, nie