Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Na łonie przyrody.


Ksaweremu Hrubantowi.

I.

Kiedy wrą namiętności i burzą szaloną
Rozdzierają mi serce i wstrząsają łono,
Biegnę w leśne ustronie, gdzie wiatr po drzew szczytach
Cicho stąpa, i ległszy topię wzrok w błękitach.

Jaka cisza! Szmer żaden nie dobiega ucha.
Serce mi dziwna, słodka przejmuje otucha,
Krew bije wolniej, chłodną gorejące skronie,
Straszliwa walka uczuć ucisza się w łonie.

Żywicznie sosny dyszą, zdala pachnie niwa...
Nieskończoność błękitów ciągnie mię, porywa,
I tonę w tem bezmiernem, bezdennem przestworzu,
Zbawion myśli, czuć, pragnień, jak w nicestwa morzu.