Przejdź do zawartości

Strona:PL Z obcego Parnasu (antologia).djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jednak drżę o przyszłość twą,
Bo się zemsty boję boskiéj;
Chwile błogie, a bez troski,
Czyż udziałem ziemian są?” —

— „I mnie wszystko szło po myśli:
W czyn wcielałem co nakreśli,
W rządach łaskaw był mi Bóg;
A w tém zmarł mi dziedzic drogi,
Bo zabrały syna bogi,
Zapłaciłem szczęściu dług.” —

— „Więc proś nieba, niech dozwoli
W szczęściu doznać i niedoli,
Gdy uniknąć pragniesz mąk:
Bowiem smutny koniec człeka,
Gdy mu zawsze bóstw opieka
Sypie dary z pełnych rąk.” —

— „Więc gdy grożą ci zagładą,
To za bratnią idź-że radą,
I nieszczęście sam zwij już:
Co śród skarbów twych tysięcy
Ceni serce twe najwięcéj,
To rzuć w ciemną otchłań mórz.” —

Tyran na to z przerażeniem:
„Patrzaj, oto z tym pierścieniem
Rozstać się największy żal;
W cześć Erynnom dam skarb cały,