Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIX.
Zerwane pęta nawiązują się na nowo.

Torując sobie siłą drogę, hrabia wyszedł na ulicę w chwili, gdy dobrze znany mu ekwipaż panny Lizely ruszał z przed bram teatru. Wskoczył do swego powozu i rozkazał służącemu ścigać odjeżdżającą. Kilka razy zaprząg z Ville-d’Avray znikał wśród ulicznego tłumu, lecz dzielne kłusaki p. de Nancey doganiały go niebawem, aż minąwszy ulicę Friedland zniknął w bramie domu, którego Paweł skwapliwie zapisał numer.
Przenocowawszy w swym pałacu przy ulicy de Boulogne, gdzie mieszkał obecnie stale, zarówno jak za kawalerskich czasów, raz w tydzień odwiedzając Montmorency, Paweł nazajutrz około południa, zadzwonił do bramy domu przy ulicy Friedland i z bijącem gwałtownie sercem, zapytał szwajcara o panią Lizely.
— Pani przenocowawszy tu, odjechała do Villed’Avray — brzmiała odpowiedź.
Paweł powrócił do powozu, kazał się wieźć do letniego mieszkania Blanche.
— Jak ona mnie przyjmie!... jeżeli mnie przyjąć zechce — myślał, popadając w zadumę w miarę zbliżania się do celu podróży.
Powóz stanął u drzwi szaletu, Tomas zaprowadził p. de Nancey do salonu i oddalił się ze słowami:
— Natychmiast uprzedzę panią o przybyciu pana hrabiego...
Pięć minut upłynęło, wzruszenie Pawła wzrastało z każdą chwilą... Co jej powiedzieć... jak zacząć rozmowę... A jeśli Blanche przyjmie go łzami, lub wybuchnie oburzeniem?.. W każdym razie spodziewał się gwałtownej i wzruszającej sceny...