Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z początku, dla formy, Paweł opierał się naleganiom jej, lecz wkrótce rzucił się w wir zabaw, powracając do dawnego, kawalerskiego sposobu życia.
Jadał obiady w klubie, nie opuścił żadnego pierwszego przedstawienia w operze, grał w karty, nie wstając często od zielonego stolika, aż nad ranem.
Nadmienić nam tu wypada, iż w tej epoce Małgorzata była opuszczoną, lecz jeszcze nie zdradzoną przez męża. — Pan de Nancey nie zajmował się dotąd innemi kobietami...
Gdy jego towarzysze z klubu proponowali mu uczestnictwo w zabawach, na których miały się znajdować kobiety półświatka, Paweł odmawiał stanowczo.
Małgorzata dziwiła się, iż po sześciomiesięcznem pożyciu z mężem, jest. zawsze samą i osieroconą — lecz nieszczęśliwą nie była jeszcze...
To nie jego wina — myślało łagodne dziecię — że śmierć zabrała mi ojca, okryła mnie żałobą... i że zdrowie moje pogorszyło się znacznie... nie mogę narzucić mu mego smutku. Lecz czas zabliźnia rany, czuję, że mi siły wracają, wkrótce nadejdzie dzień, gdy będę mogła towarzyszyć mu wszędzie i powrócą szczęśliwe chwile, któreśmy razem przeżyli, tam nad brzegami jeziora Komo.
Zima miała się ku końcowi. Z powrotem wiosny, siły Małgorzaty wracały też widocznie. W kwietniu, zapragnęła udać się do Montmorency i spędzić wiosnę w tym domu, gdzie upłynęły dnie jej pierwszej młodości.
Pan de Nancey nie sprzeciwił się jej życzeniu, bo choć pałacyk Mikołaja Boucharda nie nęcił go wcale, blizkość Paryża życzliwiej usposobiała Pawła dla średniowiecznej tej budowli.
Małgorzata świadoma, iż mąż jej posiada w Normandji wspaniałą rezydencją, uważała jego przyzwolenie za wielki dowód delikatności i wdzięczną była szczerze za te ustępstwa.
Osiadłszy na wsi, młodzi małżonkowie odbierali odwiedziny znajomych i przyjaciół Pawła. Byli to