Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To ja zaadresuję koperty niezwłocznie.
Dwaj mężczyźni usiedli przy biurku. Ojciec składał karty z brystolu, zięć pisał adresy na kopertach.
Nagle w głowie Pawła zrodziła się myśl:
— Trzeba jednak, żeby Blanche wiedziała, czego się trzymać — niechże mnie napróżno nie oczekuje. Poślę jej list z uwiadomieniem o ślubie, będzie to skutecznem lekarstwem...
I pewną ręką, tą samą, która trzy dni temu nazad drżała, dotykając sukni Blanche, nakreślił adres:

Do Pani Lizely
Właścicielki
w Ville-d’ Avray.

Tak uczyniwszy zadość obowiązkom, Paweł powrócił do żony, która wraz z panną służącą, kończyła pakowanie rzeczy.
W parę godzin potem, w przedziale pierwszej klasy zasiedli hrabia i hrabina de Nancey, wyruszając w podróż na południe.
Powróćmy do Ville-d’Avray.


Od czterech dni Blanche szalała z niepokoju, przedtem szalała z miłości.
Zdziwiona i zaniepokojona milczeniem Pawła, w dwa dni po jego odjeździe, udała się sama do Paryża, na ulicę de Boulogne.
Tam stosownie do rozkazu, służba hrabiego odpowiedziała na zadane pytania, że p. de Nancey wyjechał niespodziewanie do Anglji, nie oznaczając, kiedy powróci.
Blanche zrozumiała, że wyjazd ukrywał katastrofę, — lecz jaką?... Może wierzyciele ścigali Pawła. Może dopuścił się on jakiego czynu wątpliwego, który da się wytłomaczyć wielkim brakiem pieniędzy, a którego jednak usprawiedliwić niepodobna...