Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kareta zatrzymała się u drzwi, a widok herbów i książęcej niemal liberji zaświecił w jego źrenicach jasne płomyki.
— Ah! panie hrabio! — zawołał zbiegając ze schodów, zanim Paweł i jego towarzysz wysiedli z karety, — piękny to dziś dzień dla mnie, wielki dzień, w którym wolno mi wprowadzić pana hrabiego, potomka jednego z najstarszych rodów Francji, w moje nizkie progi!
Zaszczyt cały jest po mojej stronie, szanowny panie. — odrzekł Paweł, i dzięki składam naszemu wspólnemu przyjacielowi, któremu zawdzięczam przyjemność i honor, jaki mnie dziś spotyka.
Powierzchowność Mikołaja Bouchard w niczem nie zdradzała śmiesznej jego manji wielkości.
Był to typ pospolity poczciwca, który się dorobił majątku w przedsiębierstwie, nie wymagającem ani sprytu, ani rozwoju umysłowego.
Wzrostu średniego, niepospolitej tuszy, miał głowę osadzoną na krótkiej i czerwonej szyi, Włos gęsty, szorstki, szpakowaty, twarz bardzo czerwoną, zdradzającą skłonność do apopleksji, oczy piwne, małe, usta grube, na których igrał dobroduszny uśmiech. Wyglądał na poczciwca i był nim w istocie, spełniał zawsze zobowiązania chętnie, oddawał bliźnim usługi, uwielbiał swą córkę na swój sposób i gotów był poświęcić się, by jej zapewnić szczęście według osobistego o niem pojęcia.
Dziś, mimo upału, dawny sklepikarz był ubrany od stóp do głów w czarne sukno. Lakierowane buciki jego lśniły na słońcu. Wycięta szeroko kamizelka pozwalała nacieszyć się widokiem białej haftowanej suto koszuli, spiętej trzema wielkich rozmiarów brylantowemi spinkami; ha serdecznym palcu lewej ręki miał sygnet, wartujący co najmniej dwadzieścia tysięcy franków.
Lebel-Girard obejrzał go z zadowoleniem, myśląc:
— Widzę to dobrze, że mój przyjaciel ma swoje śmieszności, lecz będzie to wygodny teść, to pewno!