Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lusze niebieskie ze złotem, odpowiednie do liberyi, odpowiadającej tarczy herbowej, która widniała na drzwiczkach karety: na niebieskiem polu, złote gwiazdy.
Herby. widać było na guzikach liberyi, na lśniących zaprzęgach.
Paweł oczekiwał przybycia pana Girard, ujrzawszy idącego, ukazał się na ganku.
— Widzisz pan, żem usłuchał twej rady! — zawołał śmiejąc się. — Czy tak dobrze będzie?
— Ah! panie hrabio! mój przyjaciel Mikołaj Bouchard, straci do resztę głowę — odparł zagadnięty.
— Oto też i chodzi. Więc wsiadajmy.
— Służę panu hrabiemu.
Obaj mężczyzni wsiedli i kareta wytoczyła się na ulicę, ścigana olśnionym jej świetnością wzrokiem przechodników, którzy stawali na chodnikach by leplej się przypatrzeć.
Podczas drogi hrabiemu błysła myśl.
— Pan, który znasz wszystkich w Paryżu, musiałeś też słyszeć o lordzie Sudley? — zagadnął towarzysza..
— Lord Sudley! — zawołał Lebel-Girard — ależ nie tylko słyszałem o nim, lecz znałem go doskonale. Był moim klientem... Mówię był, bo umarł nagle przed kilku miesiącami. Ja to urządzałem dla niego mieszkanie przy ulicy Tronchet i dostarczałem mu wiele, bardzo cennych przedmiotów.
— Cóż to był za człowiek?
— Był to stary gentleman, bogatszy sam przez się, niż dziesięciu amerykańskich milionerów razem wziętych. Nieco sztywny, nieco dumny, jak zwykle znakomici lordowie angielscy, lecz w gruncie, najsympatyczniejszy z ludzi... znał się bardzo na pięknych meblach... nie targował się nigdy i choć suma wynosiła i 100.000 fr., płacił natychmiast, wystawiając czek na którykolwiek bank. Ah! był to piękny starzec... mina księcia! Miał przeszło siedmdziesiąt lat, a jednak mimo siwych włosów i faworytów, nie wyglądal jak na sześćdziesiąt. Nie dziwiłbym się, gdyby