Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lizely, co odróżnia młode dziewczęta od młodych kobiet.
— Jeśli się przekonam, że tak jest w istocie — myślał Paweł — co czynić? Mimo mego upadku, mimo jej wdzięków, czyż znajdę odwagę na podobny związek? Miłość przecież usprawiedliwia wszystko. W naszych czasach nie raz widzimy książąt krwi, biorących za żony baletnice i aktorki, ale to niczego nie dowodzi, gdyż żeniąc się, wzbogacają sami swoje żony. Cóż o mnie pomyślą, co powiedzą w świecie, jeśli ja, zrujnowany szlachcic, sprzedam się bogatej kochance lorda Sudley? Każdy chyba rzuci na mnie kamieniem. Jeśli tak jest, nie mogę się żenić... Szkoda!
Gdy faeton Dawida zatrzymał się u bramy pałacu na ulicy Boulogne, Paweł de Nancey tak był smutny i zadumany, że handlarz patrząc na niego, przeraził się i wątpił o dalszym powodzeniu interesu.
— Co u licha — myślał? — coś w tem jest. Był pod urokiem, zapalił się i nagle ostygł! Coś w tem jest, muszę dojść co... Kiedy jest się zrujnowanym i znajduje się nagle, srokę w gnieździe i to taką upajającą fizycznie, a wyładowaną po brzegi kabzą, nie ma się prawa wahać!...
Nazajutrz o wpół do trzeciej, gdy Lebel-Girard stanął u bramy pałacyku na ulicy Boulogne, został olśniony wspaniałością ekwipażu, zaprzężonego a la Daumont, który już oczekiwał na dziedzińcu.
Woźnica ubrany w obcisłe spodnie ze skóry śnieżnej białości, w kurtkę atłasową, na głowie miał aksamitne kepi oszyte szczero-złotą torsadą. Siedział już na siodle, starając się uspokajać niecierpliwość rumaków, które parę miesięcy temu, wyszły ze stajni Dawida Meyera.
Dwóch lokai, którzy mieli zasiąść kozioł z tyłu, czekało teraz w bramie. Przybrani byli w świetną liberyę, stosownie do polecenia ostrożnego tapicera. Atłasowe niebieskie surduty, naszyte galonami, akselbanty z herbami na lewem ramieniu, spodnie z żółtej skóry, białe jedwabne pończochy i pantofle ze sprzączkami. Na głowie wielkie pudrowane peruki i ka-